Podaruj mi trochę słońca!

Podaruj mi trochę słońca!



Zdecydowanie słońce to towar deficytowy. Jednak jest kilka sposobów aby  nie zapomnieć o jego działaniu. Jakie? Oczywiście można siedzieć 30 minut przed lampą antydepresyjną i napawać się "światłem dziennym", jednak ja chciałabym zaproponować coś zupełnie innego. 
Kiedyś, w bardzo odległych czasach, opalenizna była wyznacznikiem majętności. Za sprawą Coco Chanel wszystkie kobiety chciały być przyrumienione słońcem. Jednak niektórzy zrozumieli to na opak, co doprowadziło do tego, że opalenizna stała się wyznacznikiem kiczu i braku dobrego smaku.
Jednak nie oszukujmy się - przybrązowiona skóra wygląda lepiej, ładniej. A wszystkie chcemy być odbierane jako ładne i zadbane. 
Samoopalacze - zło konieczne czy może szybko rozwijająca się dziedzina kosmetyczna? Nie wiem jak wy, ale ja bardzo źle wspominam tego typu kosmetyki sprzed kilku lat. Zawsze powstawały na moim ciele nieestetyczne plamy. Zawsze 'jarałam' się nowym kosmetykiem, po czym po jednym użyciu odkładałam go w kąt. I tak było ciągle i ciągle. Nie myślcie proszę, że nie robię nic innego tylko szukam samoopalacza kompletnego - co to, to nie! Przez 350 dni w roku jestem blada.
Moim małym marzeniem było przetestowanie słynnego samoopalacza od Vita Liberta. Udało mi się to spełnić (odkupując próbkę na jednej z grup facebookowych) za śmieszny wysoką kwotę. No, ale przebolałam to i ochoczo wzięłam się do testowania. A oczekiwania miałam oogroomne!


Vita Libertata Ten Minute Tan
Ten Minute Tan to samoopalający lotion, który pozwala uzyskać opaleniznę w błyskawicznym czasie- można go zmyć już po 10 minutch po aplikacji.Aktywne składniki nadają perfekcyjną złotą opaleniznę już po 4- 6 godzinach, bez ryzyka ubrudzenia ubrań. Unikalne składniki opóźniające proces starzenia się skóry jak Matrixyl 3000 Peptide kompleks, kwasy tłuszczowe, ekstrakt z dzikiej róży, witamina C z kwiatów pomarańczy wygładzają, nawilżają i rozświetlają skórę oraz stymulują produkcje kolagenu. Technologia Odour Remove gwarantuje brak nieprzyjemnego 
Ciało, a dokładnie nogi, przygotowałam zgodnie z instrukcją. Nałożyłam próbkę samoopalacza na jedną nogę, bo tylko na tyle mi starczyło (sic! zapłaciłam za to 20 zł!). I stałam tak w łazience, stałam, stałam. Dziesięć minut ciągnęło się niemiłosiernie, no ale trzeba było dać radę. Przez moje gapiostwo trzymałam produkt przez 15 minut, następnie zmyłam i czekałam na efekty.
Jakie było moje zdziwienie, gdy po 6 godzinach nie zadziało się nic! Nogi miały jednakowy odcień bladości. Jednak jakim szokiem było dla mnie to, że po kilku dniach zaczęły wychodzić mi brązowe plamy. Ale nie na całych nogach, w przedziwnych miejscach. Dlaczego? Podejrzewam, że właśnie tam nałożyłam więcej tego produktu.
Plusem było to, że ten samoopalacz nie śmierdział jak zazwyczaj takie produkty. Bardzo wygodnie się nakładał, można od razu było korygować jakiekolwiek smugi. Szybko się wchłaniał. W zasadzie to już po minucie mogłabym nałożyć ubranie. Pozostałość, którą trzeba było zmyć, również nie wymagała większego wysiłku.
Jednak efekt, kompletnie żaden. Zerowy. Zawsze tak jest, gdy się na coś napalę. Zastanawiam się tylko: dlaczego? Przecież zrobiłam wszystko z instrukcją, w internecie wszyscy to zachwalają, pokazują efekty przed i po?


St. Moriz Instant self Tanning Lotion Medium
Za drugi samoopalacz chwyciłam za sprawą LOLI (vlogLOLA). Przez długi czas nie mogłam trafić na niego na stronie kosmetykomanii. Gdy się pojawił bez zastanowienia wrzuciłam do koszyka odcień medium. Chociaż nie powiem, dark kusił ;d Za pełnowymiarowe opakowanie zapłaciłam coś około 16 zł, dorzuciłam sobie jeszcze gąbeczkę do nakładania aby poczuć się bardziej profesjonalnie.
St. Moriz Instant self Tanning Lotion Medium - Doskonałej jakości samoopalacz w żelu. Nadaje skórze piękną, równomierną opaleniznę. Efekt widoczny jest po krótkim czasie od użycia. Skóra wygląda bardzo naturalnie, jest ładnie opalona. Ma słoneczny, złocisto-brązowy odcień. Odpowiedni dla wszystkich rodzajów skóry. Można stosować do skóry twarzy. Samoopalacz nie pozostawia smug oraz zacieków.  

W kolorze jest naprawdę bardzo ciemne. Niemalże czarne. Podczas nakładania na nogi kolor się delikatnie brązowi, jednak nadal jest ciemny. Zapach - bez zapachu. Trudność w nakładaniu? Żadna. Przy tym kolorze od razu można korygować smugi i plamy. Bardzo szybko się wchłania, ja po chwili wskoczyłam w spodnie. Nie miałam żadnych zabrudzeń. Wszystko świetnie!
Efekt? Genialny! Nogi brązowe jakbym dopiero co wysiadła z samolotu z Zanzibaru. Zero plam, smug.
Jedyny minus? Jak przeciągnie się po paznokciach to robią się nieestetycznie żółte.
Efekt zauważalny jest około 7 dni, naturalnie wygasa.
Tylko, nie róbcie tego błędu co ja (oczywiście jeśli macie ochotę zastosować ten samoopalacz) i nie smarujcie samych nóg :D Bo to dziwnie wygląda.


Samoopalająca mgiełka do ciała Lirene
Samoopalająca mgiełka do ciała to innowacyjny produkt, który w luksusowy sposób pielęgnuje skórę oraz pozwala stopniowo uzyskać złocisty odcień skóry. Dzięki dwufazowej konsystencji mgiełki, produkt idealnie się rozprowadza oraz błyskawicznie wchłania. Zapewnia równomierną aplikację, piękną opaleniznę bez smug i przebarwień oraz pozostawia subtelny i piękny zapach na skórze. Składniki o właściwościach antyoksydacyjnych: olej z karotki oraz ekstrakt z bursztynu, stymulują skórę do odnowy, regenerują i przywracają jej blask. Silnie nawilżający AquaCell wiąże wodę w skórze, zapewniając nawilżenie, elastyczność i miękkość naskórka.

Ostatnia dawka słońca w butelce to mgiełka. Bałam się jej najbardziej. No bo jak za sprawą psiknięcia idealnie nałożyć produkt. Zapach ma specyficzny, ale nie jakiś odrzucający. Fajna, olejkowa konsystencja sprawia, że ciało jest nawilżone. Opaleniznę można budować poprzez dokładanie kolejnych warstw.
Niestety jeśli chodzi o minusy, to na pewno smporym jest to, że atomizer się zacina. Nie zawsze można wypsiknąć z niego odpowiednią porcję kosmetyku, Dodatkowo tłuste ręce nie ułatwiają tego. Oczywiście, że narobiłam sobie plam (:D), jednak to raczej moja wina, bo czytałam Wasze recenzje i wiem, że u Was ten problem rzadko się pojawia. Może gdyby płyn trochę bardziej odznaczał się na skórze to byłoby idealnie. Bo bardzo podoba mi się jego efekt nawilżenia.

Podsumowując, moim hitem jest St. Moriz. Znalazłam swoje słońce na kryzysowe sytuacje. Efekt jaki osiągam tym kosmetykiem jest niemalże natychmiastowy, naturalny. O właśnie! Bo o tym zapomniałam wspomnieć. Efekt jaki się uzyskuje jest naturalny, a nie taka typowa solara ;D Dla mnie to wiele znaczy ;)
Znacie któryś z tych produktów? Co sądzicie o nim?
Equilibra, seria arganowa: pianka do mycia twarzy oraz krem pod oczy

Equilibra, seria arganowa: pianka do mycia twarzy oraz krem pod oczy


Są produkty, które zużywam bardzo szybko. Podkreślałam już nie jeden raz, że żele pod prysznic, płyny miceralne oraz wszelkiego rodzaju żele i pianki do mycia twarzy. Powtarzam się, wiem, ale nie moja wina, że jakoś szybko tak to u mnie schodzi.
Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam dwa produkty z arganowej serii od Equilibra. Wiele z Was z pewnością kojarzy ich aloesowe szampony czy wody miceralne. Jako, że nigdy nie wierzyłam w oczyszczającą moc pianek do twarzy skusiłam się na ten produkt.

Arganowa pianka do mycia twarzy:


Zawiera aż 98% składników pochodzenia naturalnego, dzięki czemu jest bezpieczna i przyjazna dla skóry. Olejek arganowy ma działanie wygładzające i rozświetlające, sprawia więc, że cera nabiera gładkości, staje się wyraźnie jędrniejsza, a jej koloryt jest wyrównany. Kwas hialuronowy delikatnie oczyszcza, reguluje wydzielanie sebum, a także pomaga uporać się z zanieczyszczeniami. Ekstrakt z gardenii ma działanie zmiękczające i nawilżające. Pianka łagodnie oczyszcza i odświeża, nie podrażniając skóry ani oczu.
Kosmetyk zamknięty jest w plastikowej butelce z atomizerem, który zamienia płyn w piankę. Przed użyciem należy energicznie wstrząsnąć butelką, a następnie od razu wycisnąć piankę. Niestety kilka razy zdarzyło mi się, że z atomizera wylatywała woda, a nie pianka :( Co troszkę mnie rozczarowało. Jeśli chodzi o sam produkt to posiada on bardzo silny zapach. Raczej nie przypomina mi to zapach naprawdę silnych męskich perfum. Jeśli chodzi o samo działanie - bo zazwyczaj staram się w taki sposób oceniać dany produkt, a nie przez to czy atomizer się zacina czy nie - to byłam zdziwiona. Pianka genialnie oczyściła twarz. Po zmyciu jej miałam wrażenie, że wszystkie zanieczyszczenia i bakterie zostały zmyte. Twarzy była pięknie matowa. Długo stałam przed lustrem podziwiając efekt! Po prostu - WOW!  Z pewnością wrócę do tej formy oczyszczania twarzy.
Minusem jaki dostrzegam to jest z pewnością to, że pianka jest mało wydajna.
Cena: około 23zł/150ml
Skład: Aqua (Water), Glycerin, Coco-Glucoside, Decyl Glucoside, Dicaprylyl Ether, Glyceryl Oleate, Argan Oil Polyglyceryl-6 Esters, Gardenia Florida Fruit Extract, Sodium Hyaluronate, Parfum (Fragrance), Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Benzoic Acid, Citric Acid, Phenoxyethanol.

Arganowy krem pod oczy:


Delikatna emulsja stworzona do poprawy konturu oka. Szybko się wchłania, nie obciążając skóry wokół oczu. Olej arganowy wraz ze specjalną mieszanką naturalnych składników aktywnych zapewnia ochronę, spowalnia proces starzenia się skóry, ma działanie wygładzające.
Krem jest bardzo lekki. Szybko się wchłania, nie pozostawia lepkiej warstwy przez co nie obciąża skóry w okół oczu. Jeśli chodzi o konsystencję to jest ona wodnista. Zapach równie silny jak w przypadku pianki do mycia twarzy. Plusem jest to, że nie zawiera w swoim składnie nie zawiera olejów mineralnych, wazeliny, silikonów, parabenów i donorów formaldehydu. Oprócz oleju arganowego w składzie znaleźć można olej z pestek winogron oraz olej ze słodkich migdałów. 
Jakie efekty zauważyłam?
Skóra w okół oczu stała się napięta, jednak efekt utrzymywał się tylko wtedy kiedy używałam krem. Nie było to jakieś długofalowe działanie. Okolice oczu były nawilżone. W poście o maskarze Pierre Rene wspominałam Wam, że szukałam czynnika, który spowodował u mnie pieczenie i łzawienie oczu. Okazało się, że winą był tusz, a nie ten krem - chociaż brałam go pod uwagę, bo stosowałam te produkty równocześnie. Obawiam się, że dla osób ze skórą wrażliwą może być on za bardzo agresywny.
Cena: około 24zł/15ml
Skład:Aqua(Water), Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Glyceryl Stearate SE, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Argania Spinosa Kernel Oil, Sodium Hyaluronate, Aluminum Starch Octenylsuccinate, Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil, Gardenia Florida Fruit Extract, Tocopheryl Acetate, Lecithin, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Citric Acid, Ethylhexylglycerin, Parfum (Fragrance), Xanthan Gum, Sodium Stearoyl Glutamate, Phenoxyethanol, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Sodium Hydroxide.

Podsumowują, wielkim zaskoczeniem okazała się być pianka. Bardzo dobrze oczyszczała twarz. Dawała poczucie idealnie gładkiej twarzy. Na pewno do niej wrócę, pomimo że wydajność była kiepska. Jeśli chodzi o krem pod oczy - nie zrobił mi krzywdy, jednak nie zadowolił mnie w stu procentach. Ot, taki przeciętniak.

Znacie tę serię arganową? Może macie porównanie z serią aloesową? Jestem bardzo ciekawa waszej opinii :)
Seria Biotaniqe - czy zawładnęła moją pielęgnacją?

Seria Biotaniqe - czy zawładnęła moją pielęgnacją?

Na wstępnie chciałam Was serdecznie przeprosić za krótką nieobecność. Potrzebowałam chwili przerwy od bloga by spojrzeć na niego trochę innym, świeższym okiem. Ta chwila odpoczynku sprawiła, że wracam do Was z nowymi - śmielszymi projektami. Jeden z nich już niedługo pojawi się na blogu, a jego zapowiedź mogliście obserwować na instagramie.
Jakiś czas temu dostałam do testów zestaw kosmetyków Biotaniqe i dzisiaj chciałabym podzielić się z wami moją opinią na ich temat. W paczce od firmy znalazły się: peeling enzymatyczny, krem do twarzy, woda micelarna oraz serum naprawcze - czyli wszystkie kosmetyki potrzebne do codziennej pielęgnacji twarzy.
Kosmetyki te dostępne są w Rossmannie w bardzo dobrych cenach! Jeśli chodzi o innowację w tych kosmetykach to z pewnością jest dodatek tajemniczego składnika jakim jest Pro.Aqua. 


Co to dokładnie jest?
Otóż PRO.AQUA to nic innego jak oczyszczona woda ze specjalnie opracowaną technologią probiotyczną. Dokładniej mówiąc woda ta jest oczyszczona z różnych zanieczyszczeń, patogenów oraz minerałów, które znajdują się w  "twardej" wodzie. Probiotyk jak to probiotyk - jego zadaniem jest wzmacnianie naturalnej bariery skóry oraz naturalizowanie szkodliwych mikroorganizmów.
Biotaniqe w swojej bogatej ofercie ma wiele kosmetyków, które można podzielić na serie: Pure Detox (przeznaczoną do cery tłustej/mieszanej), oczyszczanie oraz nawilżanie.


Producent o oczyszczającej wodzie miceralnej pisze tak: 
Oczyszczająca Woda Micelarna to ultraświeża, beztłuszczowa formuła dla idealnego oczyszczenia, orzeźwienia i komfortu. Błyskawicznie myje, tonizuje i detoksykuje skórę, wykorzystując technologię micromiceli. Wzbogacona o Botaniczny Wyciąg z Lilii Białej, który aktywnie koi i łagodzi skórę, chroni przed podrażnieniami, zmiękcza i wygładza naskórek. Świeży, wodny zapach nasycony nutami białych kwiatów rozpieści zmysły.
Jeśli chodzi o ten produkt to nie mam zastrzeżeń. Bardzo dobrze radzi sobie ze zmyciem makijażu. Tusz wodoodporny nie ma przy nim szans. Nie szczypie w oczy , nie powoduje zaczerwienienia twarzy. Żadna reakcja alergiczna nie wystąpiła. Jest bardzo wydajny, pomimo tego że w butelce znajduje się 200ml produktu. Stosowany dwa razy dziennie wystarczył na ponad miesiąc - co w moim przypadku jest naprawdę ogromnym wyczynem. Zapach - genialny, świeży, kwiatowy. Nie drażniący. W Rossmannie można dostać ten produkt za 12 zł.
Skład: Aqua Purificata, PEG-6 Caprylic/Capric Glycerides, Lactobacillus Ferment Lysate, Leuconostoc/Radish Root Ferment Filtrate, Lilium Candidum Bulb Extract, Glycerin, Panthenol, PEG-40 Hydroge-nated Castor Oil, Trideceth-9, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Parfum, Butylphenyl Methylpropional, Tetrasodium EDTA.


Biotaniqe mineralny peeling gommage 2w1

Mineralny peeling Gommage 2w1 łączy dwa działania peelingujące: enzymatyczne- dogłębne oraz ścierne-działające powierzchniowo. Naturalny enzym z papai delikatnie rozpuszcza martwe komórki, a mikroperełki krzemowe delikatnie ścierając, wygładzają skórę twarzy i usuwają zanieczyszczenia. Kremowo-glinkowa formuła pozostawia naskórek głęboko oczyszczony i elastyczny. Botaniczny wyciąg z peonii reperuje mikrouszkodzenia skóry. Kaolin skutecznie oczyszcza i ściąga pory, absorbuje sebum.
Produkt ten można stosować w dwojaki sposób: jako peeling grommage (czyli peeling enzymatyczny) oraz jako maskę enzymatyczną.  Jeden sposób od drugiego różni się tym, że peeling spłukujemy od razu po wmasowaniu w skórę, a maskę po 10-15 minutach.
Peeling wzbogacony jest w wyciąg z Peonii, który świetnie koi wrażliwą skórę a dodatkowo zawarte w nim taniny działają antybakteryjnie.
W kremowej konsystencji zatopione są drobne drobinki. Nie są one ostre, więc nie podrażniają skóry. Skóra po użyciu jest gładka i co mnie bardzo zaskoczyło - nawilżona. Odniosłam wrażenie, że działanie tego produktu 2w1 to nie tylko dwa różne zastosowania, ale dwa różne działania: oczyszczające i bardzo intensywnie nawilżające. Skóra po użyciu nabiera zdrowego kolorytu. Smiem się pokusić o stwierdzenie, że pory są widocznie zmniejszone.
Cena w Rossmannie to około 13 zł
Skład: Aqua Purificata, Isononyl Isononanoate, Hydrated Silica, Stearic Acid, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Ceteareth-20, Cetearyl Alcohol, Kaolin, Glycerin, Caprylic/Capric Triglyceride, Isopropyl Myristate, Cetyl Alcohol, Isohexadecane, Lactobacillus Ferment Lysate, Leuconostoc/Radish Root Ferment Filtrate, Papain, Paeonia Lactiflora Root Extract, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Allantoin, Panthenol, Trehalose, Lecithin, Methyl Gluceth-20, Pumice, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Hydroxyethylcellulose, Sodium Polyacrylate, Hydrogenated Polydecene, PPG-5 Laureth-5, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Alcohol, Triethanolamine, Parfum, Butylphenyl Methylpropional, Tetrasodium EDTA.

Biotaniqe, Dermoskin Expert, Shine Control Light Moisturiser - Lekki matujący krem nawilżający do cery tłustej i mieszanej

Lekki Matujący Krem Nawilżający to ultralekka nawilżająca emulsja o delikatnej, nietłustej konsystencji, zawierająca kompozycję regulujących składników aktywnych wspierających skórę w walce z nadprodukcją sebum oraz rozszerzonymi porami. Aktywny Węgiel z bambusa, niczym magnes dogłębnie oczyszcza skórę z nagromadzonych toksyn i zanieczyszczeń. Odblokowuje i ściąga zatkane pory. Działa silnie antybakteryjnie, przez co hamuje powstawanie niedoskonałości. Matujące Mikrogąbki pochłaniają nadmiar sebum, zapewniając naturalne, matowe wykończenie. Testowany dermatologicznie. Nie zawiera parabenów.

Na początek kilka słów o samym opakowaniu - wygląda jak solidne, szklane opakowanie. W rzeczywistości jest to solidny, lekki plastik. W kontakcie z podłogą nie rozpada się od razu na milion części ;) Krem ma bardzo przyjemny zapach. Kwiatowy z nutką herbacianych aromatów. Jeśli chodzi o konsystencję to jest ona zbita, gęsta. Ani trochę nie jest tłusta. Natychmiastowo wchłania się do matu, więc świetnie nadaje się pod makijaż. Co ciekawe jest w kolorze szarym! Przy dłużyszm stosowaniu można z pewnością zauważyć to, że cera mniej się świeci, jest nawilżona i ma ładniejszy koloryt. Bardzo się z nim polubiłam.
Cena w Rossmannie to około 17 zł
Skład: Aqua Purificata, Isopropyl Palimtate, Caprylic/Capric Triglyceride, Cetyl Palmitate, Dimethicone, Glyceryl Stearate, Butylene Glycol, Glycerin, Sodium Polyacrylate, Butyrospermum Parkii Butter, Cetyl Alcohol, Cyclopentasiloxane, Lactobacillus Ferment Lysate, Charcoal Powder, Hydrolyzed Caesalpinia Spinosa Gum, Caesalpinia Spinosa Gum, Leuconostoc/Radish Root Ferment Filtrate, Tocopheryl Acetate, Squalane, PEG-100 Stearate, Stearic Acid, Isododecane, Dimethicone Crosspolymer, Methylmethacrylate Crosspolymer, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Sodium Hydroxide, Parfum, Butylphenyl Methylpropional, Tetrasodium EDTA.


Biotaniqe, serum naprawcze

Serum naprawcze to eliksir młodości stworzony, by walczyć z oznakami upływającego czasu. Unikalne połączenie wysoce skutecznych substancji opóźniających procesy starzenia wraz z dogłębnym efektem nawilżenia, pozwala działać natychmiast od pierwszego zastosowania.


Jeśli chodzi o serum to jest ono bardzo lejące w swojej konsystencji, jednak nie przeszkada to w jego użytkowaniu. Lekka formuła sprawia, że szybko wchłania się na skórze pozostawiając na niej wyczuwalny film. Serum wzbogacone jest w wyciąg z dzikiej róży, która poprzez związki fenolowe hamuje szkodliwe działanie wolnych rodników. Zawarta witamina C pobudza metabolizm kolagenu. Jeśli chodzi o działanie to z pewnością wyczuwalne jest nawilżenie i napięcie skóry. Jednak jakiś spektakularnych efektów nie zauważyłam, dlatego serum oddałam mamie, która jest bardzo z niego zadowolona. Jej sucha skóra dostała porządnego, nawilżającego kopa.Cena w Rosmannie to około 22 zł.
Skład: Aqua Purificata, Dimethicone, Glycerin, Butylene Glycol, Caprylic/Capric Triglyceride, Polysorbate 80, Bis-PEG-18 Methyl Ether Dimethyl Silane, Trehalose, Hydrolyzed Jojoba Esters, Biosaccharide Gum-1, Methyl Methacrylate Crosspolymer, Lactobacillus Ferment Lysate, Leuconstoc/Radish Root Ferment Filtrate, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Undaria Pinnatifida Extract, Victis Viniera (Grape) Callul Culture Extract, Helianthus Annuus Seed Oil, Rosa Canina Extract, Sodium Ascorbyl Phosphate, Palmitoyl Tripeptide-38, Hydroxypropyl Cyclodextrin, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate, Sodium Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Isohexadecane, Hydroxyethylcellulose, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Rosmarinus Officinalis Leaf Extract, Sodium Metabisulfite, Triethanolamine, Tetrasodium EDTA, Parfum, Butylphenyl, Methylpropional.


Podsumowując, za niewielkie pieniądze możemy skomponować sobie całą serię kosmetyków. I to nie byle jakich - naprawdę fajnie współgrających ze skórą. Jednak pamiętajcie, to że ta seria sprawdza się u mnie nie oznacza, że u Was zadziała tak samo! Moja opinia ma tylko pokazać jakie efekty mogą się pojawić ;)
Ja z chęcią wrócę do kremu matującego oraz do peelingu, bo pierwszy raz udało mi się dogadać z peelingiem enzymatycznym.


Jestem ciekawa czy znacie te kosmetyki - a może testowaliście inne z tej serii? Co o nich sądzicie?

Copyright © 2014 Lifestyle, beauty, food by Miritirllo , Blogger